Lubisz dostawać prezenty? Dobrze trafiłaś. Na codzień sprzedaję kosmetyki amerykańskiej firmy Mary Kay. Ale często również wręczam je w prezencie Nie powinno się też dawać prezentów „życzeniowych”, czyli np. kusej i wydekoltowanej sukienki, której ona by nie chciała, ale Ty ją chcesz przekonać, że by w niej wyglądała świetnie i że powinna w takich chodzić. Trochę tych zasad jest, więc lepiej upewnij się, że Twój prezent nie jest jednym z niewypałów na poniższej Tłumaczenia w kontekście hasła "jej nie dostawać" z polskiego na angielski od Reverso Context: Pragnšć jej i nigdy jej nie dostawać. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate 294 views, 7 likes, 11 loves, 10 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from aleksandrarakus: Lubisz dostawać prezenty Czy wiesz, że możesz podobnie 294 views, 7 likes, 11 loves, 10 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from aleksandrarakus: Lubisz dostawać prezenty Czy wiesz, że możesz podobnie jak ja budować biznes i czerpać Czy lubicie dostawać kwiaty? Czy lubisz otrzymywać kwiaty od swojego faceta? 118 głosów. 1. Tak 102 Nie 19 Żeby zagłosować w lirik lagu semua kenangan yang kita lalui. The Nun pisze:Chciałabym kiedyś dostać prezent od mojego M. Chciałabym żeby zabrał mnie do Rzeszowa czy Krakowa na sklepy, zasilił mój portfel gotówką i pozwolił pochodzić po sklepach, pobuszować i kupić sobie coś. Jednak to tylko moje "chcenie" Wiesz, gdybym takie coś zaproponował swojej kobiecie, to by mnie chyba udusiła To jest takie, coś w stylu "masz tu pieniądze, kup sobie co chcesz, nie będę musiał zawracać sobie głowy" Dla mnie to jest za proste i myślę, że dla większości kobiet byłoby to chyba trochę przykre, takie zmaterializowane. Moja kobieta czuje się skrępowana jak dostaje prezenty, nawet drobne, a co dopiero pieniądze Nie wiem, dla mnie to nie jest dobry sposób na prezent, no chyba, że już dla znudzonych Nun pisze:Przyszło mi teraz do głowy, że spoko prezentem byłoby zamówienie u kosmetyczki masażu twarzy bądź oczyszczania, nawilżania, albo manicure, opłacenie go i poinformowanie partnerki, że ma w ten i w ten dzień czas dla siebie w salonie kosmetycznym gdzieś tam. I tutaj też z doświadczenia wiem, że bywa różnie, bo partnerka może czuć się urażona, bo wysyłamy ją, by się "upiększyła", to tak jakbyśmy uważali, że nie jest zadbana, to mniej więcej tak jakbyśmy dziewczynie kupili w prezencie krem przeciwzmarszczkowy. The Nun pisze:Albo - "Kochanie, masz tutaj 100zł i idź sobie zrobić przyjemność do fryzjera - ufarbuj włosy, skróć czy co tam chcesz " To też takie trochę jakby sugerowanie, że nie podoba mi się jej fryzura i daje jej pieniądze żeby coś z sobą zrobiła, nie wiem czy zadowoliłoby to każdą kobietę. A co do depilatora i prostownicy, nie wiem, takie prezenty można kupić siostrze na imieniny, albo koleżance, ale partnerce? Myślę, że coś bardziej romantycznego by się przydało niż kasa i jakieś dobra materialne. Nie wiem, takie jest moje zdanie. Grunwald, oczywiście masz racje, do każdej kobiety trzeba podchodzić indywidualnie, jak dotąd trafiałem z pomysłami na prezent, lecz zawsze można wymyślić coś nowego, stąd ten temat, dziewczyny najlepiej wiedzą czego chcą , a nuż się trafi jakiś ciekawy pomysł. Gdy obciążamy się nadmierną liczbą przedmiotów - stajemy się ich niewolnikami. W konsekwencji przestają nam one służyć, lecz to my zaczynamy służyć im. Ciężko pracujemy, by zarobić na nowe regały i szafy, a w końcu na większe mieszkanie, które zamiast domem stanie się jedynie magazynem, by pomieścić coraz większą liczbę przedmiotów. Nasz kraj przechodzi fazę narkotycznego odurzenia konsumpcją i dogłębnym przekonaniem, że to, co nas oddziela od pięknego i szczęśliwego życia, to posiadanie. Absolutnym priorytetem jest zdobywanie środków finansowych na pozyskanie dużej ilości dóbr materialnych. Ten system myślenia praktykowany jest przez wielu ludzi bez zastanowienia. Na szczęście pojawiają się głosy sprzeciwu, które próbują prowokować dyskusje o "religii konsumowania". Jednym z takich głosów jest MINIMALIZM. I nie ma lepszego momentu na bliższe jego poznanie niż Święta, podczas których ludzie coraz mniej myślą o narodzinach Boga, a coraz więcej o wielkiej orgii konsumpcji. Podróżnik nigdy nie zazdrości drugiemu większego bagażu. To idealny opis życiowego minimalizmu, bo życie to podróż. I to podróż bardzo niebezpieczna. Dlatego zabezpieczamy się na nią wszystkimi możliwymi sposobami. W efekcie podróżujemy objuczeni gigantycznym bagażem. Czujemy się bezpieczniej, ale zarazem stajemy się niewiarygodnie zmęczeni i zestresowani. Podróż zamiast sprawiać nam przyjemność - staje się nieznośną torturą. Często podkreślam, że minimalizm to nie asceza, ale świadomość, że z mniejszym bagażem żyje się przyjemniej. Żeby to sobie lepiej uzmysłowić, porównuję świadomość posiadania odpowiedniej liczby przedmiotów do świadomości posiadania odpowiedniej liczby kilogramów naszego ciała. Minimalizm nie mówi: bądź chudy jak wiór. Minimalizm mówi, że mamy tendencję do tycia i tendencję do nadmiaru, więc bądźmy ostrożni. Gdy obciążamy się nadmierną liczbą przedmiotów - stajemy się ich niewolnikami. W konsekwencji przestają nam one służyć, lecz to my zaczynamy służyć im. Ciężko pracujemy, by zarobić na nowe regały i szafy, a w końcu na większe mieszkanie, które zamiast domem staje się jedynie magazynem, by pomieścić coraz większą liczbę przedmiotów A czy w takim razie, skoro minimalista traktuje przedmioty jak nadmierne kilogramy ciała, to nie tylko nie cieszy się, że je ma, ale próbuje się ich pozbyć? Dokładnie! Pozbywanie się przedmiotów (wbrew pozorom) wcale nie jest łatwym zadaniem (tak samo zresztą jak pozbywanie się nadwagi). Wiele przedmiotów niesie ze sobą wartość sentymentalną: prezenty, pamiątki - to pozytywne skojarzenia. Na dodatek, nawet jeśli nie używamy czegoś od wielu lat, to mamy lękowe przekonanie, że "a może się przyda". Gdyby nasze odłączanie się od góry niepotrzebnych rupieci było proste - nikt nie tworzyłby idei minimalizmu. Ona jednak powstała i potrafi pomóc. Powoli odtruwa nasz organizm z chciwości. Pomaga też w walce z czymś, co jest jedną z największych zmór nowożytnego społeczeństwa - z marketingiem. Marketing obejrzany pod mikroskopem to nic innego jak wmawianie ludziom, że są nieszczęśliwi. "Dobre" kampanie potrafią wmówić bardzo szczęśliwemu człowiekowi, że nie ma powodów do szczęścia, że coś mu się pomyliło, że przecież powinien być smutny i cierpieć. W ten sposób rozbudzają się nasze pragnienia, a marketing od razu podaje rozwiązania, jak je zaspokoić. A faktycznie jest tak, że marketing zabiera nam szczęście i mówi, że je odda, jak spełnimy jego warunki - tak to działa na nasze mózgi. I to działa doskonale, i na wszystkich. Osoby, na które marketing działa najlepiej, to te, które twierdzą, że "na mnie to nie działa". Marketing "już ich ma". Wygrał najważniejszą batalię, wmówił, że jest niegroźny. W tym momencie marketing operuje już tak wnikliwymi badaniami, że może sprawić, że zaczniemy się pocić w chłodny i wietrzny dzień. Jedyna broń to świadomość, jak bardzo marketing jest skuteczny. A najlepsze wzmocnienie odporności to odwrócenie swoich pragnień. Zamiast pragnąć mieć dużo, zacznijmy pragnąć mieć mało. Zamiast marzyć o nowych ubraniach, garnkach czy samochodach - zacznijmy marzyć o tym, żeby w końcu pozbyć się tego, co zagraca nam szafy. Zacznijmy wdrażać minimalizm. Boże Narodzenie to doskonały moment, by zaprzyjaźnić się z minimalizmem. Można też ograniczyć ten eksperyment tylko do Świąt. To, co się dzieje z konsumpcją w tym czasie, przekracza już wszelkie definicje szaleństwa. Proponuję poczytać o przychodach galerii handlowych w ciągu roku. Te świątynie konsumpcji nigdy by nie powstały - gdyby nie Święta. Grudzień nie jest najlepszym miesiącem - jest tak ważnym miesiącem, jak wszystkie inne razem wzięte. Ciekawe, jaką minę ma Jezus, kiedy widzi to, co się dzieje przez świętowanie Jego urodzin? Ilu ludzi ciężko pracuje cały rok, bierze kredyty, nie spędza czasu z rodzinami, nie robi tego, co naprawdę lubi, tylko po to, aby kupić mnóstwo głupich rzeczy w grudniu, z których większość później po prostu zaśmieca im domy, a w konsekwencji i naszą planetę? A ile środków trzeba było zużyć, aby te głupoty wyprodukować, przetransportować, magazynować? Rodzi się pytanie: dlaczego specjaliści od marketingu dali radę aż tak nas "świątecznie" ogłupić? Jak zacząć świąteczny minimalizm? Tylko i wyłącznie od siebie i ze sobą! Jest wiele osób, które liczą na nasze prezenty (np. dzieci) i zaczynanie od nich swojej minimalistycznej przygody byłoby po prostu okrutne. Dzieci w polskich domach toną w zabawkach. Efekt jest taki, że nie potrafią się bawić żadną. Ale to nie ich wina. Serce z natury nie jest nastawione konsumpcjonistyczne. To tylko przykład rodziców, którzy ciągle chcą mieć wszystkiego więcej, wypacza pragnienia dzieci. Dajmy im inny przykład i… cierpliwie czekajmy na efekty. Póki co zróbmy świąteczne prezenty tym, którzy na nasze prezenty liczą, ale sami ogłośmy wszem i wobec, że prezentów nie chcemy. Jeszcze lepsze rozwiązanie, to podanie numeru konta organizacji społecznej, która robi coś dobrego, i informacja: chcesz zrobić mi prezent, to wpłać coś na to konto. Uwaga! Na początku nikt wam nie uwierzy. Mówię to z doświadczenia. Będą myśleli, że kokietujecie, że zgrywacie skromnych i wspaniałomyślnych, a tak naprawdę oczy będą wam "piszczeć" z radości na nowy telefon, czy piękną filiżankę do kawy. A najgorzej byłoby, jeśli rzeczywiście mieliby rację! Nie ma nic gorszego niż minimalizm "na siłę", pozorowany. Jeśli udaję minimalistę, a tak naprawdę marzę o tysiącu nowych przedmiotów, to w końcu wybuchnę i… kupię ich jeszcze więcej, niż gdybym w ogóle nie był minimalistą. Ale jeśli naprawdę uwierzycie w sens minimalizmu, jeśli naprawdę uznacie, że posiadacie za dużo, że czas redukować, a nie powiększać, jeśli naprawdę nie chcecie prezentów to: powtarzajcie to rodzinie i znajomym dobitnie. Kilka razy. Zapytajcie, czy zrozumieli, czy naprawdę nic nie kupią. Część z nich i tak kupi. Dlaczego? Ponieważ was kocha i w konsumpcyjnym świecie nie zna innego sposobu okazywania swoich uczuć. Ponieważ uważa, że szczęście można osiągnąć tylko przez posiadanie, i chce wam to szczęście dać. Ale przygoda z minimalizmem pokaże wam wiele nieodkrytych jeszcze prawd o dzisiejszym świecie. I może zaczniecie wtedy pokazywać innym, że można żyć inaczej. Za tydzień Święta! Sama w to nie mogę uwierzyć, ale bardzo na nie czekam. Pewnie większość z Was ma już kupione prezenty, jednak jeśli jest inaczej i dopiero wybieracie się na maraton po sklepach, mam nadzieję, że dzisiejszy post okaże się przydatny. Dziś na tapecie, prezenty, których lepiej unikać, by nie zaliczyć wtopy, a przy okazji kogoś nie skrzywdzić. Zapraszam do dalszego czytania! ZWIERZAK Zwierze w postaci prezentu to chyba najgłupszy pomysł, jaki może być, oczywiście moim zdaniem. To nie jest maskotka, którą można wręczyć na urodziny, czy Święta, niezależnie od tego, czy to chomik, czy pies. Uważam, że decyzja o nowym domowniku powinna być przemyślana i podjęta wspólnie przez członków rodziny. A w szczególności tych dorosłych, bo jeśli macie dziecko, które bardzo marzy o czworonogu, musicie pamiętać, że i tak opieka nad nim będzie przede wszystkim Waszym obowiązkiem. Nie chcę nawet myśleć ile nietrafionych, żywych upominków znajdzie się po Wigilii w schroniskach, pod ich bramami, bądź co gorsza na ulicy. Niestety, okres przedświąteczny to też wzmożona działalność pseudohodowli. Uczulam zatem, nie decydujcie się na “rasowego” psa, czy kota w promocji za 200 czy 500zł z nielegalnej hodowli, który ma raptem 4-5 tygodni i powinien być jeszcze przy matce. Nawet jeśli sprzedawca zapewnia, że jest inaczej. Nie przyczyniajcie się do cierpienia zwierzaków. Jeżeli faktycznie bliska Wam osoba chce mieć zwierzę, przedyskutujcie temat i razem zadecydujcie. PRZEDMIOTY UŻYWANE Nawet, gdy wydaje Wam się, że przedmiot wygląda jak nowy, zazwyczaj i tak idzie dostrzec na nim ślady użytkowania. Przyznajcie, że każdej z Was byłoby zapewne przykro, gdybyście otrzymały książkę z odciśniętymi paluchami w środku. I choć jestem osobą, która cieszy się z najmniejszych drobnostek, to taki prezent z drugiej ręki, jest dla mnie oznaką ignorancji i braku szacunku. Wiem, że można nie mieć pieniędzy, ale w przypadku ograniczonego budżetu, moim zdaniem lepiej postawić na coś słodkiego, czy nawet uniwersalne skarpetki. W przeciwnym wypadku, nigdy nie będziemy mieć pewności, że nie zaliczymy wtopy. ;) PREZENTY, KTÓRE MOŻNA ZROZUMIEĆ NA OPAK Jeżeli dobrze znamy obdarowywaną osobę, ryzyko jest znikome, ale znajomej z pracy lepiej nie wręczać balsamu antycellulitowego, czy kremu przeciwzmarszczkowego. Podobnie jest z wyszczuplającą bielizną. ;) Wiecie, że ludzie są różni i czasami mogą na opak zrozumieć nasze intencje. Lepiej nie ryzykować focha, na zasadzie “aha, kupiłaś mi balsam, bo uważasz, że jestem gruba i mam cellulit?’. :D Warto więc przemyśleć nasze upominki. PRODUKTY NIEDOPASOWANE DO POTRZEB Średnio fajnie, gdy otrzymujemy krem do cery tłustej, gdy mamy atopową, prawda? Identycznie jest w przypadku książki fantasy, jeśli jesteśmy fankami romansów, lub bluzki w kolorze, którego nie znosimy. Jeżeli nie znamy dobrze potrzeb osoby obdarowywanej, postawmy na coś uniwersalnego. Ryzyko wpadki będzie wtedy znacznie mniejsze. I to wszystko jeśli o mnie chodzi. Nie uważam bowiem, by popularne skarpetki, bony podarunkowe, pieniądze, czy jakieś domowe sprzęty były prezentem nietrafionym. Ja tam się zawsze z nich cieszę i szczerze mówiąc, wolę dostać praktyczny upominek lub kopertę, niż właśnie coś na siłę. :) Dajcie znać jak to wygląda u Was. Jaki prezenty uważacie za nietrafione? Napiszcie w komentarzach, co dostałyście najgorszego ever. ;) AGU Rocznik '88. Miłośniczka kosmetyków, kotów, kawy i bujania w obłokach. W wolnych chwilach pochłania seriale i spotyka się z przyjaciółmi. W międzyczasie ćwiczy makijażowe triki i testuje kolejne produkty pielęgnacyjne. Nieustannie poszukuje kosmetycznych ideałów. Najlepsza odpowiedź EKSPERTtinka.♥ odpowiedział(a) o 16:50: Dawać.. ;DZwłąszcza jak widzę ten uśmiech. Odpowiedzi i dawać lubię i dostawać . lubię widzieć, gdy ktoś się cieszy z danego podarunku . a dostawać to chyba jak każdy .;)) blocked odpowiedział(a) o 16:46 odpowiedział(a) o 16:46 tak szczerze to dostawać.;) no dostawać .:D xdd hehe ^_^ a ty .?! ( napisz mi na profilku ) xd rzecz jasna dostawać...;) blocked odpowiedział(a) o 16:46 ...Me... odpowiedział(a) o 16:46 blocked odpowiedział(a) o 16:46 Etri;* odpowiedział(a) o 16:46 dostawać .ale dawać to też fajnie :) ale dostawać lepiej ;DD blocked odpowiedział(a) o 16:47 Z jednej strony lubię dawać bo lubię jak inni się cieszą i wiem że im się to podoba. Z drugiej dostawać to tak...chociaż wolałabym sama sobie coś kupić no ale ok. blocked odpowiedział(a) o 16:48 głupio się przyznać wolę dostawaćXD Dragix odpowiedział(a) o 16:50 blocked odpowiedział(a) o 16:51 ja wolę dawać ale dostawać też lubię ;d hm chyba bardziej wolę widzieć moją zadowoloną przyjaciółkę czy przyjaciela albo kogoś z mojej rodziny że dostał ode mnie prezent i mu się podoba . ;] są rzeczy , których kupić nie można a to jedna z nich. największa radość jaka może być. blocked odpowiedział(a) o 16:52 Kocham dostawać!LUBIĘ dawać. :) blocked odpowiedział(a) o 16:54 kulachna odpowiedział(a) o 19:15 To zależy! Lubię dawać i dostawać. ;pp Puella odpowiedział(a) o 14:54 ` Zależy. Czasami to przyjemność dawać komuś prezent , a czasem nie. :P Ja częściej wolę dostawać. ^^ xd Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub OnetBradley Cooper obecnie jest jednym z najpopularniejszych aktorów w Hollywood. Zanim jednak zaczął brylować na czerwonych dywanach i dostawać role u najlepszych reżyserów musiał pracować w miejscach, które nie kojarzą nam się ze światem filmu. Był kelnerem, ekspedientem w butiku i pomocnikiem grabarzaDroga na szczyt nie zawsze jest łatwa. Co robili Brad Pitt, Jennifer Aniston, Kanye West, Harrison Ford, Matthew McConaughey, Mariah Carey czy Hugh Jackman, zanim stali się sławni i bogaci?Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej show-biznesu. Łączyły je trudne relacjeParis była w więzieniu, Reese krzyczała na policjanta. Ludzie wybaczyliByła gwiazdą "Słonecznego Patrolu". Tak się zmieniła Yasmine BleethSława i bogactwo nie przychodzi od razu. Wiedzą o tym doskonale gwiazdy znane z pierwszych stron gazet, które pracą i wytrwałością dotarły na sam szczyt Hollywood. Z pewnością nie było im łatwo. Musieli imać się przeróżnych prac, zazwyczaj niezwiązanych z wymarzonym zawodem, aby mieć za co żyć. Co więc robiły gwiazdy Hollywood, zanim stały się sławne?POLECAMY: "Wskoczyła do łóżka naga!". Romanse, które zaczęły się na planieHollywood. Co robili zanim stali się sławni?Bradley Cooper wymieniany jest w gronie najpopularniejszych aktorów Hollywood. Dosyć długo jednak musiał czekać na swojego "5 minut". Zanim to nastąpiło, skończył studia na anglistyce. Potem pracował jako kelner, sprzedawca w ekskluzywnym odzieżowym butiku i jako pomocnik grabarza. Nie był zresztą w tym odosobniony. Na cmentarzu pracował też Rod Stewart. Brad Pitt natomiast przechadzał się po ulicy w stroju kurczaka i reklamował Cooper i Lady Gaga - Matteo Chinellato / ShutterstockPOLECAMY: Na ekranie przyjaciele, a prywatnie? Gwiazdy Hollywood, które nie lubiły się na planieCzym zajmowały się sławy, zanim stali się rozpoznawalni i bogaci?Steve Vas / Featureflash / Shutterstock1/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Historia Brada Pitta nadaje się na film! W końcu przyszły gwiazdor Hollywood przybył do Fabryki Snów po tym, jak rzucił studia dziennikarskie. Aby się utrzymać przechadzał się po ulicy w stroju kurczaka i reklamował restaurację El Pollo Loco. Wtedy wypatrzyła go łowczyni talentów. Dała mu swoją wizytówkę... dalszą część historii już dobrze / Shutterstock2/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Zanim Jennifer Aniston zdobyła popularność jako Rachel z serialu "Przyjaciele" pracowała w wielu miejscach, aby mieć z czego życia. Była barmanką, telemarketerką i Makarenko / Shutterstock3/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Matthew McConaughey to obecnie jednak z największych sław Hollywood. Zanim jednak trafił do pierwszej ligi, podejmował się różnych prac. Jedną z nich było sprzątanie kurzych Photo Agency / Shutterstock4/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Kanye West obecnie uważa się za modowego eksperta. Pierwsze kroki na rynku pracy zresztą stawiał w branży modowej. Pracował w sklepie Seer / Shutterstock5/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Bradley Cooper wymieniany jest w gronie najpopularniejszych aktorów Hollywood. Dosyć długo jednak musiał czekać na swojego "5 minut". Zanim to nastąpiło skończył studia na kierunku "Anglistyka". Potem pracował jako kelner, sprzedawca w ekskluzywnym odzieżowym butiku i jako pomocnik Makarenko / Shutterstock6/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?George Clooney stosunkowo szybko zrozumiał, że chce być aktorem. Zanim jednak stanął przed kamerą, pracował na plantacji / Shutterstock7/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Zanim publiczność zakochała się w Hanie Solo i Indiana Jonesie, Harrison Ford wcale nie planował kariery aktorskiej. Pracował jako Photo Agency / Shutterstock8/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Tom Cruise zanim stał się gwiazdą filmów akcji, miał na siebie wiele pomysłów. Chciał nawet... zostać księdzem. Jako nastolatek zaś dorabiał sobie roznosząc egzemplarze gazety "Kurier Louisville". Był też portierem. Rozładowywał towar z ciężarówek. Przez pewien czas pracował też w restauracji restauracji Mortimer’ / Shutterstock9/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Madonna już jako nastolatka wiedziała, że chce pracować na scenie. Zanim jednak sprzedała miliony płyt, była tancerką i sprzedawczynią pączków w cukierni Dunkin' Radin / Shutterstock10/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Whoopie Goldberg z kolei otwarcie mówi, że zanim została aktorką, pracowała w... sekstelefonie. Przez pewien czas była też zatrudniona w kostnicy, gdzie zajmowała się makijażem zwłok, czyli Photo Agency / Shutterstock11/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Sylvester Stallone w przeszłości pracował w zoo, gdzie zajmował się czyszczeniem klatek lwów. Jednak parę lat temu media obiegła informacja, że nie było to jego jedyne zajęcie. Przyszły Rambo w latach 70. zagrał bowiem w filmie pornograficznym,.Jaguar PS / Shutterstock12/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Channing Tatum ma obecnie mnóstwo fanek. Jednak mało brakowało, a świat by go nie poznał! Przyszły gwiazdor zanim trafił do Fabryki Snów pracował jako dekarz i... striptizer (znany jako Chan Crawford) w nocnym klubie. Nic dziwnego, że w roli tancerza w filmie "Magic Mike" poradził sobie Hrubaru / Shutterstock13/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Zanim Pierce Brosnan trafił do pierwszej ligi Hollywood, imał się różnych prac. Był połykaczem / Shutterstock14/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Z cyrkiem sporo wspólnego miał też Hugh Jackman, który pracował jako Photo Agency / Shutterstock15/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?O mały włos, a Hugh Grant nie zostałby symbolem komedii romantycznych. Aktor po studiach na kierunku "Literatura" pracował w mediach - pisał teksty do reklam. Potem zaś współpracował z grupą komików "The Jockeys of Norfolk".Tinseltown / Shutterstock16/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Wbrew pozorom Mariah Carey nie urodziła się jako zmanierowana diwa. Zanim zrobiła karierę pracowała jako / Shutterstock17/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Demi Moore pracował w firmie windykacyjnej. Wyobrażacie sobie ją w tej roli?Shayne Friessner-Day / Shutterstock18/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Mick Jagger jest królem estrady jednak nie zawsze tak było. Zanim był sławnym wokalistą The Rolling Stones, pracował jako portier w szpitalu psychiatrycznym w / Shutterstock19/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Johnny Depp w młodości pracował jako sprzedawca długopisów. Do pracy w branży filmowej ponoć namówił go... Nicolas LIMITED / Agencja BE&W20/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Nicolas Cage zawsze był blisko branży filmowej. W latach młodzieńczych sprzedawał popcorn w kinie Hutchins / Shutterstock21/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Fani serialu "Przyjaciele" z pewnością nie wyobrażają sobie nikogo innego w roli Phoebe, niż Lisa Kudrow. A jednak gwiazda nie zawsze chciała być aktorką. Skończyła studia na kierunku "Biologia" i przez parę lat prowadziła badania naukowe. Zajmowała się migreną i związkiem między leworęcznością, a bólem głowy. Pewnego dnia poznała jednak kolegę swojego brata, komika Jona Lovitza, który namówił ją do spróbowania swoich sił przed Raffin / Shutterstock22/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Woody Allen przyzwyczaił widzów, że niemal każdego roku prezentuje nowy film. Nie zawsze jednak tak było. Zanim stał się uznanym reżyserem i scenarzystą dorabiał sobie w pubie grając na klarnecie i pisząc żarty do / Shutterstock23/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Ozzy Osbourne kojarzony jest przede wszystkim jako lider zespołu Black Sabbath. Czy wiedzieliście, że zanim związał swoje życie ze sceną, pracował jako rzeźnik?Featureflash Photo Agency / Shutterstock24/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Sean Connery zanim został aktorem i bożyszczem kobiet, pracował jako... PS / Shutterstock25/29 Co robili zanim stali się sławni?Clint Eastwood od lat zachwyca jako aktor i reżyser. Zanim jednak zdecydował się na karierę w Hollywood, zajmował się instalacją przydomowych / Shutterstock26/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Danny DeVito to jeden z najbardziej lubianych aktorów komediowych Hollywood. Zanim świat filmu się na nim poznał, pracował jako fryzjer. Podobnie jak Whoopie Goldberg, miał także w swoim CV epizod pracy w Radin / Shutterstock27/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Christopher Walken musi mieć nerwy ze stali! Gdy miał 15 lat pracował w cyrku jako... poskramiacz / Shutterstock28/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Czy wyobrażacie sobie święta bez filmów z serii "W krzywym zwierciadle" z Chevym Chasem w roli Clarka Griswolda? My też nie! A jednak zanim aktor został popularnym artystą, pracował taksówkarz, budowlaniec i woźny w A Lupo / Shutterstock29/29 Hollywood. Co robili zanim stali się sławni?Rod Stewart nie zawsze pracował na estradzie. Aby mieć z czego żyć pracował jako grabarz na cmentarzu Highgate w kobietaData utworzenia: 25 lipca 2022, 12:25Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.

nie lubię dostawać prezentów